***
– Czy to oznacza, że czuje się Pani lepiej kryjąc się ze swoją nieśmiałością za aparatem fotograficznym? Chowamy się i zaczynamy “strzelać”…
– Nie wydaje mi się, żeby to było aż tak skomplikowane. Sądzę, że kiedy jesteśmy młodzi, aparat jest dla nas jak przyjaciel. Gdziekolwiek jesteśmy, czujemy, że mamy towarzysza, że jesteśmy z kimś. Jest to także rodzaj legitymacji, czujemy że aparat fotograficzny upoważnia nas do tego, żeby być w różnych miejscach i że robimy tam coś ważnego. Wydaje mi się, że przez to często zapominamy, że w ogóle gdzieś jesteśmy. To nie to, że się chowamy, ale po prostu zapominamy, jesteśmy tak zapatrzeni, szczególnie w młodości, że zapominamy, że w ogóle istniejemy. Rozumie Pani co mam na myśli? Ale wszystko się zmienia, kiedy jesteśmy starsi – mamy już różne narzędzia i inne podejście i używamy fotografii w inny sposób.
– Aparat fotograficzny ustawia nas w innej pozycji...
– Kiedy byłam młoda, robiłam rzeczy, których nigdy bym nie zrobiła, gdybym była sama. Na przykład szwendałam się po dokach w San Francisco i prosiłam rybaków, czy mogę z nimi popłynąć. Nigdy bym tego nie zrobiła, gdybym nie miała przy sobie aparatu fotograficznego.
***
Jest to fragment rozmowy Anny Beaty Bohdziewicz z Annie Leibovitz. Pamiętacie? Polecałam ją Wam jakiś czas do poczytania, kto nie widział to zapraszam tutaj.
Przypomniał mi on jedną cudowną właściwość aparatu fotograficznego.
Trzymanie go w ręku pozwala na więcej. Nagle znika nieśmiałość, gdzieś chowa się ta niepewność czy podejść, zagadać. Ludzie stają się bardziej pewni siebie i towarzyscy. W każdym razie ci, którzy uwielbiają uwieczniać chwile na karcie SD, a nie przypadkowo chwycili za aparat.
Ostatnio dużo mówi się o Polaku, który przemycił wiele zdjęć z Korei Północnej, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Chodzi o Michała Huniewicza i jego obszerny reportaż zrobiony podczas jednej z ostatnich wycieczek. Więcej na ten temat możecie poczytać tutaj i pooglądać na stronie autora. Oczywiście jest to ekstremalny przykład, bo fotograf bardzo dużo ryzykował, ale czy widzicie podobieństwa do wypowiedzi Annie?
Role społeczne
W psychologi społecznej istnieje pojęcie roli społecznej. O ich występowaniu w naszym życiu uczyliśmy się już w szkole na zajęciach z WOSu.
Dla tych, którzy nie pamiętają, małe przypomnienie z Wikipedii:
[su_frame]Rola społeczna stanowi zbiór oczekiwań wobec jednostki związany z posiadaniem określonego statusu społecznego. Jest to zespół praw i obowiązków wynikających z zajmowania pozycji społecznej. Każda rola posiada swoje nakazy, zakazy i wyznacza margines swobody. W ramach paradygmatu funkcjonalnego rola często jest używana alternatywnie z pojęciem funkcja. W ramach podejścia interpretatywistycznego rola ma charakter bardziej swobodny, określa zarówno zbiór oczekiwań, jak i twórczy wkład aktora.[/su_frame]
W ciągu całego swojego życia odgrywamy kilka, a nawet kilkanaście takich ról. Kobieta może być jednocześnie córką, matką, żoną, prezesem dużej firmy i… fotografem. A co ciekawe, w każdej z tych sytuacji może zachowywać się zupełnie inaczej. W domu jest kochającą i czułą matką, w pracy wymagającym szefem, który budzi postrach wśród podwładnych, przy rodzicach może cały czas zachowywać się jak nieporadna i niepewna siebie nastolatka, natomiast jak tylko chwyci aparat staje się osobą towarzyską i beztroską. I to wcale nie świadczy o jakiś nieprawidłowościach w jej zachowaniu, czy rozdwojeniu osobowości.
Poobserwujcie siebie, zwróćcie uwagę, jak zachowujecie się w różnych rolach, czy sytuacjach. Czy nie jest tak, że czasami (pod wpływem kogoś bądź czegoś) jesteście… jacyś inni?
Aparat fotograficzny
jest jednym z narzędzi ułatwiającym nam przyjęcie pewnej roli społecznej. Bierzemy go do ręki i wcielamy się w rolę fotografa – osoby pewnej siebie, zakochanej w tym co robi, towarzyskiej, wiecznie uśmiechniętej. Robimy to, co sprawia nam przyjemność a i ciężko będzie nam namówić kogokolwiek do współpracy, gdy będziemy chodzić naburmuszeni i niezadowoleni z siebie, prawda?
A jak jest z Wami? 🙂
Coś w tym jest 🙂 dobrze napisałaś, odgrywamy role każdego dnia. Człowiek inaczej zachowuje się w domu a inaczej w pracy.
Nigdy nie byłam nieśmiała, ale w niektórych sytuacjach gdyby nie aparat fotograficzny pewnie bym się nie znalazła. Pozdrawiam
Każdy z nas nakładamy MILIONY masek przez całe swoje życie. Warto z tym wreszcie skończyć, bo ile można oszukiwać innych, ale i przede wszystkim samych siebie?
Akurat wchodzenie w różne role społeczne i różne zachowanie w każdej z nich jest czymś naturalnym. Czego innego wymaga się od nas w pracy (np. od szefa), a czego innego w domu. Ważne, by nam się w międzyczasie nie pomieszało i nie zaczęlibyśmy traktować podwładnych jak swoje dzieci, bądź odwrotnie – dzieci jak podwładnych w pracy 😉
A widzisz jak wielu ciekawych rzeczy nie zauważamy w życiu? Teraz pewnie będziesz zwracać na to większą uwagę, co? 😉
Nie myślałam o fotografie jako o osobie przyjmującej konkretną rolę społeczną – już prędzej myślałam tak o fotografowanym. Według mnie to właśnie osoba pozująca nakłada maski. Ciekawe spojrzenie 🙂
nigdy na to w ten sposób nie patrzyłem, ale rzeczywiście aparat w ręku czyni mnie odważniejszym 🙂
Ja nie fotografuje profesjonalnie ale zgadzam się z tym co napisałaś. Ale czy ie zarówno fotograf jak i “model” przybiera maskę?
Na pewno. Tylko łatwiej nam zauważyć, że model przybiera maskę, zachowuje się inaczej, bo z założenia tak ma być. Myślę, że mało kto rozpatrywał na przykładzie samego fotografującego.
a to ciekawe spostrzeżenie z tą odwagą, ja akurat z aparatem czuję się niepewnie, a to dlatego, że nie lubię zwracać na siebie uwagi otoczenia, do fotografii reportażowej nie nadaję się zupełnie 🙂