Kilka dni temu przyznano fotograficzne Nagrody Pulitzera 2016. Jest to coroczny konkurs, w którym nagradzane są wybitne dokonania z dziedziny dziennikarstwa, literatury i muzyki.
Wczoraj ogłoszono laureatów w 21 kategoriach, z których dwie – Breaking News i Feature – zostały poświęcone dokonaniom na polu fotografii. Nagroda główna za fotoreportaż w kategorii Feature powędrowała w ręce fotoreporterki The Boston Globe, Jessiki Rinaldi. Otrzymała ją za “surową i odkrywczą opowieść o chłopcu, który stara się znaleźć życiową równowagę” – czytamy w werdykcie. Strider Wolf – bohater reportażu – już jako dwulatek został ciężko pobity przez chłopaka jego matki. Trafił do dziadków, ale ci – nie będąc w stanie poradzić sobie finansowo – niedługo później stracili swój dom. Od tamtej pory żyje on na kempingach. Druga fotograficzna kategoria Breaking News została zdominowana przez temat, którym żył cały świat – kryzys migracyjny z jakim musiała zmierzyć się Europa.
Oglądałam wszystkie nagrodzone zdjęcia i jedno o czym pomyślałam, to to ile cierpienia kryje się za każdym kadrem. Zarówno zdjęcia nagrodzone Nagrodą Pulitzera jak i te z World Press Photo przedstawiają w głównej mierze ludzkie tragedie i smutek. Wiadomo – fotografia reportażowa to przede wszystkim informacje – gdyby nie fotoreporterzy, którzy narażają swoje życie, by pokazać kawałek odległego nam świata – to nigdy nie dowiedzielibyśmy się co tak naprawdę dzieje się u naszych sąsiadów. Ktoś kiedyś napisał (nie pamiętam gdzie, a chętnie poczytałabym jeszcze raz ten artykuł i Wam go podlinkowała), że aby przekaz miał moc zdjęcia muszą być okrutne i szokujące. Sama świadomość tego, że na wschodzie panuje wojna, ludzie umierają i cierpią nam nie wystarcza – musimy zobaczyć na własne oczy ludzi bez rąk i nóg, które stracili w wyniku wybuchu wojny, czy matkę opłakującą zabite dzieci.
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego? Czemu potrzebujemy aż tak silnych bodźców, żeby cokolwiek do nas dotarło, zainteresowało i skłoniło chociażby do zatrzymania się przez chwilę i pomyślenia nad tym co się dzieje?
Jesteśmy przeciążeni ilością danych
W ciągu dnia dociera do nas milion informacji. Większość z nich nie jest nam do niczego potrzebna, dlatego mózg stara się filtrować je i dostarczać do naszej świadomości te, które w jakiś sposób są dla niego ważne.
Dziennie wchłaniamy 34 gigabajty danych – to odpowiednik 100 tysięcy słów. Mnóstwo z tych informacji podnosi nam ciśnienie i poziom cukru we krwi. Dlaczego to takie groźne? Bo ludzie nie są stworzeni do stresowania się w pozycji siedzącej!
Andrzej Fedorowicz/ focus.pl
Dlatego, aby informacje (w tym przypadku zdjęcia) nie zostały przefiltrowane przez nasz mózg i zepchnięte do podświadomości z etykietką “mało ważne” muszą wywoływać w nas skrajne emocje: strach, smutek, współczucie, złość – burzyć poczucie bezpieczeństwa by zmotywować do podjęcia działania. Niby oglądamy je w ciepłym, bezpiecznym mieszkaniu ale gdy widzimy cierpienie pokazane w tak dosłowny sposób zaczynamy czuć niepokój.
Tak już człowiek został skonstruowany, żeby konkretne zdarzenia wywoływały konkretne zachowania. Ten mechanizm np. dawniej kazał nam uciekać przed mamutem czy innym niebezpieczeństwem 😉
Grają nam na emocjach
Burzą poczucie bezpieczeństwa
Powodują niepokój
Budzą w nas lęk i strach przed otaczającym światem
A to wszystko podobno w dobrej mierze. By zwrócić uwagę na problemy innych. Na śmierć i cierpienie. Pokazać prawdę. Zmotywować do działania i przeciwstawienia się złu.
Dyskusji na temat reporterów wojennych w sieci jest mnóstwo. Po co tak naprawdę tam są? Czy chodzi o rzetelne przedstawienie rzeczywistości, pokazanie światu co się dzieje i jak wygląda wojna, czy może najważniejsze staje się gonienie za sensacją albo niedobór adrenaliny w życiu?
Przeglądając nagrodzone fotografie można się zastanawiać, czy ma się jakiekolwiek szanse na zostanie docenionym robiąc zdjęcia w spokojnym, bezpiecznym europejskim kraju. Przez nadmiar informacji, często mało wartościowych, wszystko co wydaje się “zwykłe” nie ma szans by zostać zauważonym.
Część z Was pewnie zada sobie pytanie: “a co z pozytywnymi emocjami, przecież też są ważne?” Macie rację. Pozytywne emocje odgrywają dużą rolę w reklamie i handlu ale o tym napiszę oddzielny post.
Zdjęcie główne posta: fot. Siergiej Ponomarew
wooow świetny post, po pierwsze dziękuję za podanie osób, które wygrały, zaraz sobie pooglądam zdjęcia, a dwa to to, że masz 1000% rację, genialnie przełożyłaś na klawiaturę to o czym myślałaś, zgadzam się z Tobą, że każdy kadr kryje za sobą wiele cierpienia, ogółem ukazane jest życie ludzkie, często te nieidealne, bynajmniej w większości to te się zapamiętuje 😀
Pozdrawiam
http://headintheclouuuds.blogspot.com/2016/04/social-media-realnosc.html
To nie wszystkie nazwiska, polecam bardzo przejrzenie oficjalnych stron obu konkursów, warto 🙂
[…] Chciałabym na początku rozwiać Wasze wątpliwości – ten film ma niewiele wspólnego z fotografią. Z filmem i telewizją bardziej. Ale nie o to tutaj chodzi. Wrzucam go, bo jest świetnym uzupełnieniem do mojej poprzedniej notki „Za każdym kadrem kryje się mnóstwo cierpienia”. […]
[…] się, w jaki sposób przedstawić Wam temat, którego opisanie obiecałam w poprzednim wpisie. Codzienne natrafiamy na wiele reklam zarówno w gazetach, jak i na bilbordach, a rzadko mamy czas, […]