Nadal pozostajemy w klimacie zdjęć mrożących krew w żyłach. Poszukując informacji pomocnych przy pisaniu poprzedniego posta natknęłam się na nowe zjawisko, które do tej pory nie było mi znane. Fotografie te datowane są mniej więcej tak jak te post-mortem – na przełom XIX i XX wieku. Chodzi o tzw. hidden mothers photos – zdjęcia na pierwszy rzut oka przedstawiające portrety małych dzieci, ale jak się mocniej przyjrzymy to widzimy zarys postaci schowanych pod płachtą.
Gdy patrze na te fotki czuję lekki niepokój i pewnie niejedno z Was uzna, że są nieco dziwne. I tak naprawdę ciężko powiedzieć co wywołuje u nas ten stan – wyraz twarzy modeli, siedzące za nimi ukryte matki, czy może całokształt i i ogólne wrażenie.
Przyjrzyjmy się historii…
Dawniej stworzenie prostego portretu było bardziej pracochłonne i wymagało większego wysiłku zarówno ze strony fotografa jak i modela. Największy problem stanowiło odpowiednie oświetlenie planu zdjęciowego. Dla uzyskania odpowiedniej ekspozycji stosowano długie czasy naświetlania. Fakt, że sam proces powstawania zdjęcia (od naciśnięcia migawki po naświetlenie obrazu na negatyw) trwał kilka sekund, był winowajcą tych dziwnych póz i wyrazów twarzy osób fotografowanych. Ważne było aby stać nieruchomo (aby uniknąć poruszonych kadrów) i możliwie jak najdłużej wpatrywać się w obiektyw. Ludzie musieli włożyć dużo wysiłku, by wyjść na fotografiach bardzo dobrze, a i tak mimo wszystko fotki wychodziły dosyć przerażająco.
A z dziećmi jest jeszcze trudniej.
Każdy, kto chociaż przez chwilę miał okazję obserwować dziecko, wie jakie to skręcone istoty. Chodzą, kręcą się, marudzą, płaczą. Nie mówiąc już nawet o próbie przekonania ich do tego, by w bezruchu posiedziały nawet kilka sekund. A przecież czas naświetlania musiał być długi żeby cokolwiek wyszło. Czasami trafiam na wypowiedzi osób fotografujących dzieci i uwierzcie mi, nie jest to wcale taka prosta sprawa. Nie chcę nawet wyobrażać sobie, co przeżywali ówcześni fotografowie, aby zrobić chociaż jedno poprawne zdjęcie takiemu malcowi.
Psychologiczny wpływ dotyku matki na zachowanie dziecka
Dotyk matki ma ogromny wpływ na funkcjonowanie dziecka. W trudnych sytuacjach, gdy maluch jest rozdrażniony, płacze lub jest niespokojny bezpośredni kontakt z jej skórą (przytulenie, masaż, głaskanie) działa terapeutycznie i kojąco. Czynności te dają poczucie bezpieczeństwa, wyciszają i relaksują.
Oprócz tego, że sama świadomość, że mama jest blisko ma duże znaczenie, usadzenie dziecka na matce miało też funkcje czysto praktyczne. Kobieta mogła przytrzymać dziecko, czy mówić do niego w czasie pozowania do zdjęć. Miała większą kontrolę nad tym, co się z nim dzieje, a i potomek był spokojniejszy czując mamę obok. Już nie wspomnę o tym, że sama kobieta miała mniej stresu, gdy wiedziała, że maluch siedzi jej na kolanach i jest bezpieczny.
Współcześnie
Co ciekawe fotografowie nadal wykorzystują tricki z kładzeniem dziecka na rodzicu, o czym w większości oglądający nie zdaje sobie sprawy. Autorzy starają się ukryć sprytnie wykorzystane sztuczki, a pokazać nam sam gotowy efekt.
Ciekawa jestem, czy są świadomi tego, że nie odkryli Ameryki, tylko powielają sposoby wykorzystywane już ponad 100 lat temu 🙂
foto: backstage jednej z sesji noworodkowej autorstwa Marzeny Hans
Czy czytają mnie osoby fotografujące dzieci? Jak to jest u Was? 🙂
Faktycznie mocno niepokojące, kojarzą mi się z Nazgulami!
Coś w tym jest, zastanawia mnie tylko czemu te matki nie mogły być po prostu na tym zdjęciu?
Chyba chodziło po prostu o to, by zrobić portrety samych dzieci. Bo „normalne” zdjęcia matek z dziećmi też się pojawiały.
Creepy!
łooooooooooo świetne zdjęcia 😀
Super! Niesamowite są te zdjęcia. Jak się człowiek zastanowi, nic strasznego w tym nie ma, ale pierwsze wrażenie, przynajmniej przy niektórych zdjęciach, jest lekko niepokojące. Może dlatego, że taka ręka zza kotary kojarzy się z czymś upiornym? 🙂
A może? Chociaż na większości zdjęć matki są całkowicie zakryte a i tak to uczucie niepokoju jest
Jeeej, ciarki mnie przechodzą jak patrzę na te zdjęcia. Ostatnio naoglądałam się horrorów i klimat Twojej notki potęguje we mnie poczucie niepokoju 😛
A czytałaś poprzednią notkę o fotografiach post mortem? 😉
Piękne, ciekawe i… dziwne fakty:) Bez Ciebie nie wiedziałabym o takim zjawisku!
A widzisz! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz Cię zaskoczę 😀
Bardziej przerażająco niż w poprzednim poście już chyba nie będzie! Ale na pierwszy rzut oka, te zdjęcia też sprawiły, że się wzdrygnęłam. Jednak im dłużej im się przyglądam, tym bardziej chce mi się śmiać:D Biedne kobiety nieźle musiały się napocić pod takimi płachtami – a jeszcze trzeba było dziecko utrzymać w odpowiedniej pozycji! Dobrze, że w dzisiejszych czasach mamy photoshopa… 🙂
Taki czas. Fotografie muszą wywoływać emocje, nawet te nielubiane 😉
A co do ukrytych matek – ojj tak w dzisiejszych czasach Photoshop jest zbawieniem dla tych biednych kobiet 😀
Mogę sobie wyobrazić, że fotografowanie dzieci – nawet dziś, sprzętem, który radzi sobie z poruszeniem kadru – jest trudne. Ale ten pomysł z zakrywaniem matek jest przerażający! I nie wiem, czemu właściwie służy. Przecież maluchy równie (jeśli nie ładniej) wyglądałyby na zdjęciach z mamami.
Bardzo ciekawe i pomysłowe, choć na niektórych zdjęciach bardzo rzuca się w oczy to, że ktoś jest schowany za płachtą materiału.
Rzeczywiście wygląda to dość osobliwie… i przerażająco. Sam wpis jednak strasznie mnie pochłonął i zaciekawił. Fajny temat, przyznam, że nigdy wcześniej się z nim nie zetknąłem. No i świetny blog. Pewnie zajrzę tu jeszcze 🙂
Nigdy wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Pomimo, że te zdjęcia też wbudzają we mnie lekkie przerażenie, może w tamtych czasach były szczytem nowoczesności. Trochę zapominamy ile kiedyś nad jednym zdjęciem trzeba było sie napracować.
Kolejny ciekawy news. Przerażają mnie te matki za kotarą. Niby są a ich nie ma 🙂
super!!! bardzo ciekawy tekst!
Wspanialy blog, mnostwo ciekawych wpisow 🙂
świetny blog i super ciekawe teksty!!!
wracam po więcej:)
Niesamowity post, nie miałam pojęcia, że coś takiego miało miejsce w historii fotografii. Uczymy się całe życie 🙂 Dziękuję za tę pouczającą lekcję 🙂
Przerażające te zdjęcia są, tak w sumie 😀
fotografowie radzili sobie jak umieli 🙂
Fascynujący temat! Fotograf ze mnie żaden, ale ten psychologiczny i kulturowy aspekt zdjęć niezwykle mnie pociąga. Cieszę się, że tu trafiłam! Pozdrawiam.
Od tej strony nigdy się nad fotografiami nie zastanawiałam.
Szykuję właśnie materiał wideo o ukrytych matkach na mój kanał YT (Zapytaj Fotografa). W wielu miejscach w internecie ludziska fantazjują, że dzieci ukrytych matek są martwe. Cieszy mnie więc ilekroć trafiam na artykuł taki jak Twój- podchodzący do tematu rzetelnie, bez konfabulowania by dodać sesnacji. Dziś, fotografuje się szybko, ludzie od dziecka oswojeni są z obrazem fotograficznym i wideo… a mimo to dzieci, a czasem nawet dorośli, boją się stawać przed obiektywem. Można sobie tylko wyobrażać jak strach ten był wzmożony kiedy fotografia była dziedziną niemal magiczną, a sam proces zajmował dużo czasu. Zdarzało mi się fotografować w przedszkolach. Wyjątkowo… Czytaj więcej »
O, cześć Mateusz! 😀
Te metody cały czas są stosowane przez niektórych fotografów maluszków, tylko nikt głośno nie chwali się swoimi sposobami, bo położenie dziecka na rodzicu naprawdę działa cuda 🙂
Hi hi, aparaty fotograficzne się zmieniają, ale ludzie wciąż mają w głowach ten sam procesor i oprogramowanie 🙂