Dzisiaj chciałabym pokazać jak wiedza z zakresu neuropsychologii pozwoli Wam na sprytne nakłonienie modeli do uśmiechu. I nie tylko.
Z wyreżyserowanym pokazywaniem emocji zawsze jest problem. Wiele osób albo nie potrafi uśmiechać się “na zawołanie” albo uważa, że wygląda wtedy niekorzystnie i automatycznie włącza się w nich blokada do pokazywania zębów. W takim przypadku żadne próby i prośby nie pomagają, a czasem wszystkie znaki na niebie wskazują, że do danego ujęcia pasowałby pogodniejszy wyraz twarzy. I co wtedy? Jak sobie poradzić z opornym modelem? To proste: sam się uśmiechnij! Dlaczego? Już Wam wszystko tłumaczę.
Neurony lustrzane
Stanowią grupę komórek nerwowych, które mieszczą się w komorze motorycznej płata czołowego oraz w korze ciemieniowej. Zostały przypadkowo odkryte na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX wieku przez włoskich naukowców: Giacomo Rizzolatti, Leonardo Fogassi i Vittorio Gallese. Podczas badania kory ruchowej mózgu makaków zauważyli, że niektóre obszary małpiego mózgu reagują bardzo podobnie, kiedy badacz sięga po jedzenie oraz w sytuacji, gdy małpa robi to sama. Oczywiście później przeprowadzono jeszcze sporo badań w tym zakresie oraz potwierdzono, że neurony lustrzane występują także u ludzi.
Co to oznacza w praktyce?
Wykonywanie i sama obserwacja pewnych ruchów powodują aktywację tych samych neuronów w mózgu. Działa to trochę na zasadzie lustra (stąd nazwa), gdy obserwujemy kogoś zachowującego się w dany sposób, w naszym mózgu aktywują się szlaki komórek, które odpowiadają za ten ruch, tak jakbyśmy sami go wykonywali. Co ciekawe, do pobudzenia komórek neuronów lustrzanych dochodzi także w momencie, gdy wyobrażamy sobie inną osobę podczas jakiejś czynności oraz gdy sami ją naśladujemy.
Przeprowadzono także badania, które wykazały, że neurony lustrzane są odpowiedzialne za “kopiowanie” od innych odczuć i emocji oraz sama obserwacja pozwala na skojarzenie zachowania z daną czynnością. Okazało się, że zarówno obserwowanie osoby zdegustowanej nieprzyjemnym zapachem, jak i jego bezpośrednie wąchanie prowadzi do aktywacji tych samych obszarów mózgu. To samo dzieje się w przypadku dotyku, czy zmysłu smaku.
Nie wierzycie mi? Spróbujcie obejrzeć ten filmik i dajcie znać w komentarzach co czuliście. Działają neurony? 😉
Chyba wystarczy już tej teorii. Jakbyście mieli ochotę dowiedzieć się więcej na temat neuronów lustrzanych to możecie poczytać o nich u prof. Vetulani tutaj, oraz tutaj ,tutaj i jeszcze tu.
Wykorzystanie teorii w praktyce
1. Wyobraź sobie…
Metoda stosowana przez wielu fotografów, spotkałam się z nią wielokrotnie u różnych osób. Polega na opowiedzeniu osobie fotografowanej krótkiej historii albo poproszenie o wyobrażenie sobie albo przypomnienie jakiejś sytuacji z życia powiązanej z konkretnymi emocjami.
np. Gdy chcemy wywołać smutek na twarzy modelki prosimy o przypomnienie sobie przykrego wydarzenia i odwrotnie – gdy potrzebujemy uśmiechu na twarzy opowiadamy coś wesołego albo prosimy o przypomnienie sobie jakiegoś przyjemnego wspomnienia.
Jak wiemy z pierwszej części notki wspomnienia i wyobrażenia aktywują te same obszary w mózgu, co uczestnictwo w realnych sytuacjach. Dzięki temu często uśmiechamy się na wspomnienie wesołych sytuacji z życia i smutniejemy, gdy przypomni nam się coś niemiłego.
Osobiście jestem przeciwnikiem tej metody. Dla mnie takie granie na emocjach jest nieetyczne. Miałabym wyrzuty sumienia, gdybym musiała podczas sesji prosić kogoś o przypominanie o złych chwilach. Sesja zdjęciowa powinna być miłym sposobem na spędzenie czasu, a nie miejscem na przypominanie sobie gorszych przeżyć.
Polecam za to drugą metodę:
2. Fotografie, uśmiechnij się pierwszy!
Serio, to działa. Spróbuj uśmiechnąć się do pierwszej napotkanej osoby – w większości przypadków uśmiech zostanie odwzajemniony. Jest to najprostszy i najbardziej efektywny sposób na wywołanie uśmiechu, który spokojnie można wykorzystywać podczas robienia zdjęć. Nie przejmuj się, że może nie widać Cię zza aparatu, często po samym tonie głosu jesteśmy w stanie rozpoznać, że ktoś się do nas uśmiecha.
Tak samo w przypadku innych emocji. Czasami wystarczy po prostu zmienić ton głosu, zacząć mówić wolniej, aby automatycznie na twarzy modelki pojawił się spokój.
To Wy nadajecie tempo sesji i dlatego tak duży wpływ na osoby fotografowane ma sposób zachowania i mówienia fotografa. Będziesz spięty to modelka też się nie rozluźni. Będziesz zachowywał się, jakbyś był tam za karę – zdjęcia raczej nie wyjdą dobrze. Jeżeli sam masz zły humor i pokazujesz to wszystkim w koło – nie licz na wesołe, nieskrępowane ujęcia.
Ważne, by mieć tego świadomość i podchodzić do zdjęć z odpowiednim nastawieniem. Człowiek już tak jest zaprogramowany przez naturę, że nieświadomie (i świadomie też) wpływa swoim zachowaniem na ludzi, którymi się otacza i z którymi wchodzi w interakcje.
Dla bardziej opornych polecam puszczenie tego filmiku, nie spotkałam jeszcze osoby, która nie uśmiechnęłaby się po jego obejrzeniu:
W ramach ciekawostki podrzucam jeszcze link do fajnego projektu “So I asked them for a smile”, który pokazuje jak bardzo zmienia się nasza twarz (na korzyść) jak się uśmiechamy.
A Wy w jaki sposób pracujecie z modelkami i modelami? Macie jakieś swoje magiczne tricki? Podzielcie się w komentarzach 🙂
Co za świetny wpis! W ogóle, we wspaniały sposób przekładasz wiedzę psychologiczną na tę dotyczącą fotografii, sama bym na to nie wpadła, choć wszystkie te kwestie są mi już znane.
I będę próbowała wykorzystać Twoje wskazówki gdy już zabiorę się do drugiego etapu swojego projektu!
PS. Uwielbiam to pierwsze zdjęcie!
ja czasem mam problem z uśmiechaniem się do zdjęć – chyba nie potrafię uśmiechać się tak zupełnie szczerze, na stop procent, na maksa. a szkoda, często tego zazdroszczę innym, oglądając ich roześmiane zdjęcia z wakacji. cóż, tak już mam 😀
swoją drogą, ludzie zawsze mi mówili, że na każdym zdjęciu wyglądam tak samo. 😀
dlatego uśmiechajmy się, zarażajmy ! nie tylko podczas sesji 🙂
lubię czytać tu u Ciebie te ciekawostki! bardzo ciekawy wpis 🙂
myślę, że wiele osób robi to własnie nawet nieświadomie, ale fajnie jest poznać tajniki psychologiczne
Uśmiech jest zaraźliwy, więc uważam, że metoda nr 2 jest bardzo na tak. Odwzajemniony uśmiech jest naturalny i wygląda dużo lepiej na fotografiach niż taki wytrenowany.
Cenne razy! nie od dziś wiadomo,że śmiech jest zaraźliwy 😀
Nie jestem przekonany, czy mi to pomoże, ale z całą pewnością należę do grupy, do której skierowany jest Twój tekst. Każde zdjęcie opatruję mieszaniną szczękościsku i żałosnego wykrzywienia ust. Nie potrafię wygenerować uśmiechu.
A co do uśmiechania się do przygodnych ludzi na ulicach, to byłbym ostrożny. Kiedyś prowadziłem taki eksperyment i ludzie przyglądali mi się z politowaniem jakbym był niespełna rozumu.
A to ciekawe. Może źle się uśmiechałeś? 😀 Chociaż teraz ludzie nie sa przyzwyczajeni do jakichkolwiek interakcji z obcymi.
Chcesz mi powiedzieć, że mój uśmiech jest mało zniewalający?
Może nie jestem typem wesołka, ale staram się, przynajmniej na twarzy emanować jakąś pogodą i życzliwością. Mieszkam od dawna za granicą, mogę powiedzieć, że większość swojego dorosłego życia spędziłem za granicą i ilekroć przyjeżdżam do Polski to skutecznie mi ta pogoda, życzliwość i uśmiech zostają z twarzy zdjęte. Jesteśmy bardzo zesłoszczonym narodem a srogi mars nie schodzi nam z twarzy. Taka specyfika społeczeństwa.
Nie, ja tylko głośno rozmyślam o ewentualnych przyczynach takich reakcji 😀 Chociaż bardziej obstawiam przy tym, że to z naszym społeczeństwem dzieje się coś złego. Jak człowiek się uśmiecha przy innych ludziach, to uważają go za “dziwaka”. W złą stronę to wszystko idzie, niestety.
Fajny tekst 🙂 Mega cenne rady 🙂
uśmiech – odwieczny problem fotografa. Ten naturalny zawsze najbardziej cenny
Dlatego mnie po sesji czasem bolą policzki 🙂 A po ślubie jeszcze bardziej:)
Dobry fotograf sam potrafi wprowadzić obiekt fotografowany w taki stan, jaki chce fotografować. To dopiero jest sztuka 🙂
bardzo wartościowe uwagi,dzięki
Ryszard Kapuściński wielokrotnie w wywiadach i relacjach z podróży pisał, jak uśmiech uratował mu życie, rozbrajał śmiertelnie niebezpieczne sytuacje. Uśmiech jest kluczem do otwierania ludzi. Szczery potrafi rozładować nawet największe napięcie. Osobiście udaje mi się prawie podczas każdej sesji świetnie bawić z moimi parami. Nawet, jak czasem jesteśmy zmęczeni i padamy na pyszczydła to ostatkiem sił potrafimy się zacieszać do łez z jakiegoś dowcipu, czy głupiej sytuacji 😀
Interesujacy wpis. Dziekuje 🙂
Ja fotografem nie jestem ale gdy chcę kogoś rzśmieszyć to zaczynam się śmiać bo umiem na zawołanie zawsze :-p
Świetny tekst! Zdecydowanie będę podsyłać jako obowiązkową lekturę, dla wszystkich robiących mi zdjęcia 😉
Cieszę się. Oby wzięli sobie rady do serca i było coraz więcej uśmiechniętych zdjęć (Twoich także 😉 ) 😀
Bardzo, bardzo ciekawy wpis! 🙂 Dobry fotograf, który potrafi wprowadzić na planie odpowiednią atmosferę, to skarb!
Bardzo słuszne uwagi. Dla mnie w pracy jest to podstawowa zasada. Na zdjęciu zawsze widać nastrój, humor i stan ducha fotografowanego. Większość ludzi bardzo rzadko chodzi do fotografa i już w drzwiach studia mówią, że źle wychodzą na zdjęciach. I właśnie fotograf musi stworzyć ten nastrój, który pozwoli się rozluźnić modelowi. Wymuszony uśmiech zawsze źle wychodzi. Czasem trzeba się dużo “nagadać” ale zawsze z cierpliwością i uśmiechem 🙂 Powstanie więź, która pozwoli na szczery uśmiech.
Potwierdzam, sprawdzone info: “Wyobraź sobie…” (czy też częściej: “Przypomnij sobie…”) zawsze działa! 😉
Bardzo ciekawy artykuł. Ja fotografuję głównie dzieci – więc uśmiech wywołuję bawiąc się z nimi. Sama też się świetnie wtedy bawię 🙂 Uwielbiam moja pracę 🙂
Jako amator nauczyłem się sam, że najlepsze uśmiechy uzyskiwałem wywołując spontaniczne emocje, ale to chyba można stosować zazwyczaj wtedy, gdy się kogoś choć trochę zna, zamieni kilka więcej zdań, inaczej niewątpliwie, bezdyskusyjnie jak wyżej:)
Fantastyczny ten Twój blog. Niesamowite połączenie psychologii i fotografii. Nie fotografuję, ale podczytuję…
Bardzo mi miło <3